Motocyklowy rajd przez sześć stolic europejskich, na zjazd chirurgiczny w Helsinkach -2013r.
Właśnie przyszła paczka od świętego Mikołaja. Paczki te do różnych osób wysłaliśmy z miasteczka Świętego Mikołaja znajdującego się koło miejscowości Rovaniemi, na linii koła podbiegunowego w Finlandii. Paczki były zaadresowane tak, aby u adresata pojawiły się właśnie 6 grudnia i dokładnie tak przyszły. W ten sposób przyszły na myśl wspomnienia z naszej podróży motocyklowej, jaką odbyłem wraz z kolegami w sierpniu tego roku.
Podróż zaczęliśmy 17 sierpnia 2013r, wyruszając wczesnym rankiem z Wrocławia do Gdańska. Po południu spotkaliśmy się z całą naszą grupą tuż przy wjeździe na prom do Sztokholmu. Nasza grupa w tym roku liczyła 8 osób na motocyklach i kilka osób z tzw. zaplecza technicznego, podróżujących wraz z nami busem, którym również podróżowały nasze bagaże. Stanowimy grupę już od wielu lat, wybierając się latem na tygodniowe wypady w różne zakątki Europy. Nasze motocykle, przeobrażały się w ciągu lat, głównie teraz dosiadamy maszyn ze stajni BMW, choć nasz przewodnik Bogdan i jeszcze jeden z naszych kolegów wierni są swoim Herleyom. Tegoroczna podróż zabrała nam 2 tygodnie. W tym czasie pokonaliśmy około pięciu tysięcy kilometrów, wliczając w to odległości pokonane promem. W tym roku trasa wiodła dookoła zatoki Botnickiej, kilka lat temu w ten sam sposób okrążyliśmy morze Bałtyckie. Trasa nasza już była zaplanowana pół roku wcześniej, przez naszego kolegę Wojtka, mieliśmy też już zarezerwowane i zapłacone wszystkie hotele i przeprawy promowe.
Po nocy spędzonej w ciasnych kajutach na promie, lądujemy następnego dnia w pobliżu Sztokholmu. Stolicę Szwecji mijamy trasami szybkiego ruchu, podziwiając jej zabudowania. Ruszamy na północ do miejscowości Gavle, po drodze zatrzymując się na chwilę w Uppsali. Uppsala jest czwartym co do wielkości miastem w Szwecji, znanym z najstarszego Uniwersytetu w Skandynawii. Przepięknie wygląda centrum, położone wzdłuż rzeki Fyrisån, która dzieli to miasto na dwie części. Tego dnia zmoczył nas lekko mały deszczyk, wydarzenie dla nas o tyle ciekawe, że był to nasz jedyny deszcz w czasie całej naszej dwutygodniowej trasy, zmył kurz z poprzednich podróży i odświeżył wygląd naszych motocykli na dalsze kilometry. Poruszamy się wschodnim wybrzeżem Szwecji na północ. Pokonujemy dziennie po około 500 km, następny nocleg w Umea. Droga w Szwecji jest dość monotonna, dookoła lasy liściaste i jeziora w szafirowym kolorze, pięknie komponują się na tle niebieskiego nieba z białymi chmurkami i słońca.
Taka pogoda będzie nam towarzyszyć już do końca naszej podróży. Robimy często postoje co około 100 km, zatrzymujemy się na parkingach, zawsze w lesie i nad jakimś pięknym jeziorem. Szwecja jest droga, zwykła woda kosztuje tu w przeliczeniu kilkanaście złotych, kawa ponad 20, ale jesteśmy na to przygotowani. W busie znajduje się prowiant na większą część trasy, w ten sposób posilając się we własnym zakresie robimy poważne oszczędności. W okolicznych lasach znajdujemy niesamowite ilości grzybów. Jeszcze nigdy w tak krótkim czasie nie zebrałem tak dużej ilości prawdziwków. Szwecję pokonujemy dużymi odcinkami tras. Jazda tu jest trochę monotonna. Drogą którą jedziemy co kilka kilometrów rozszerza się do 2 pasów ruchu, gdzie na odcinku 2 kilometrów można wyprzedzić wolniej jadące samochody. Prędkość maksymalna do 110 km, pilnie strzeżona przez liczne i wszystkie czynne fotoradary. Trzeciego dnia po południu przekraczamy granicę Finlandii i dojeżdżamy do linii koła podbiegunowego. Nasze najpiękniejsze zdjęcia z widokami pochodzą właśnie z okolicy koła podbiegunowego. Można to ocenić oglądając chociażby zdjęcie z łódeczką. Zatrzymujemy się na 2 dni w Rovaniemi, gdzie następnego dnia odwiedzamy miasteczko i biuro Świętego Mikołaja. Mikołaj rozmawiał z nami po polsku, mamy z nim pamiątkowe zdjęcie. Przez to miasteczko przebiega linia koła podbiegunowego, robimy liczne zdjęcia, otrzymujemy też certyfikat przekroczenia koła podbiegunowego. Korzystamy z możliwości wysłania do Polski paczki z prezentem, która ma przyjść w Dniu Świętego Mikołaja. Tak też się stało.
Po 2 dniach odpoczynku, jedziemy dalej, teraz nasza droga biegnie już na południe. Opuszczając Rovaniemi osiągamy najniższą temperaturę o poranku, jaka nam się przytrafiła i było to 8 stopni Celsjusza. Po 2 godzinach jazdy już trzeba było zdejmować ciepłą odzież. Słońce świeci nam cały czas w oczy, zmienia się kolor jezior na bardziej szary. Po drodze pojawiają się renifery, często wyskakują na drogę, trzeba bardzo uważać. Nocujemy w miejscowości Suomussalmi, w hotelu z basenem i fińską sauną, jedną z 2 milionów znajdujących się w tym kraju. Znajdujemy się bardzo blisko granicy z Rosją. Kolejnego dnia przemierzamy kolejne kilometry, zajeżdżając po południu do Kuopio. Miasto i okolice są nazywane Błękitną Perłą Pojezierza Fińskiego. W niedalekiej okolicy zwiedzamy kompleks skoczni narciarskich Puijo. Następnego dnia pokonujemy 300 km trasę do Lahti.
Przed przyjazdem do hotelu w Lahti, odwiedzamy słynną ACE CAFE of Finlnad, restaurację, kawiarnię dla wszystkich, którzy lubią „petrol and speed”. Jest kontynuacją myśli słynnej sieci miejsc dla motocyklistów, z których najsłynniejsza jest ACE CAFE of London dla ludzi, który lubią tradycje związane z motocyklami, samochodami i rock n’ rollem. W środku znajduje się muzeum, gdzie wystawionych jest kilkaset motocykli, podzielonych na działy związane z firmami je produkującymi lub państwami, dla których stały się cechą charakterystyczną.
Lahti, to po fińsku zatoka, samo miasto jest znanym ośrodkiem narciarstwa, skoków narciarskich i biathlonu. Zawody w skokach narciarskich odbywają się tutaj corocznie, natomiast mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym rozgrywały się tutaj aż sześć razy. Pomimo płaskiego ukształtowania terenu, to tu znajduje się kompleks skoczni narciarskichSalpausselkä. Trzy znajdujące się koło siebie skocznie narciarskie, stanowią wspaniałe tło do naszego pamiątkowego zdjęcia.
Następnego dnia, pozostaje nam krótki odcinek 150 km do do Helsinek, stolicy Finlandii. W naszej grupie jest dwóch chirurgów, przyjeżdżamy na właśnie rozpoczynający się Kongres Chirurgiczny ISW- Internationa Surgical Week (August 25-29 2013), w którym bierzemy czynny udział. Tematem wiodącym Kongresu jest idea: „connecting surgeons” Kongresy ISW są rokrocznie odbywającym się spotkaniem dla ponad 2500 chirurgów z całego świata. Ideą tych kongresów jest spotkanie chirurgów różnych specjalności pod jednym dachem i wymiana doświadczeń.
W Helsinkach zatrzymujemy się 3 dni. Przy okazji wypoczywamy po przejechaniu ogromnej ilości kilometrów. Pozostała część grupy intensywnie zwiedza Helsinki.
Po 3 dniach Kongresu, wyjeżdżamy w dalszą drogę. Ale zanim opuścimy Helsinki, robimy pamiątkowe zdjęcie przed Halą Kongresowa obrad Zjazdu. Wszyscy na motocyklach.
Mamy do przepłynięcia odcinek promem do Tallina. Nie spodziewaliśmy się że w Helsinkach jest aż taka ogromna ilość przepraw promowych, prawie w ostatniej chwili odnajdujemy nasz prom. Prom zadziwia nas też swoją prędkością, dystans około 100 km, pokonujemy w dwie godziny. W Tallinie, stolicy Estonii jesteśmy wcześnie, więc wybieramy się na zwiedzanie miasta. W historycznym ryneczku w jednej z restauracji w końcu wszyscy siadamy i zamawiamy wspólny obiad. W końcu ceny, mimo iż w Euro, to jednak są wschodnioeuropejskie.
Następnego dnia, po przejechani 300 km, odwiedzamy stolicę Łotwy, Rygę. Z najwyższego piętra naszego hotelu Radisson Blu , z kawiarenki podziwiamy piękny widok na miasto. Wybieramy się też pieszo do pobliskiego starego miasta.
W tym roku nasz rajd trwał 2 tygodnie, powoli już każdy coraz bardziej tęskni za powrotem do Wrocławia, czasami atmosfera robi się lekko nerwowa. Następnego dnia mamy przekroczyć już granicę Polski, ale po drodze odwiedzamy Wilno, stolicę Litwy. Parkujemy w centrum miasta, pytając się okolicznych przechodniów odnajdujemy w końcu kaplicę Matki Boskiej Ostrobramskiej, jeden z bardziej znamienitych z symboli chrześcijaństwa w Polsce i na Litwie, wspominanych chociażby w „Panu Tadeuszu”.
Późnym popołudniem przekraczamy granicę Polski, jakoś tak lepiej się poczuliśmy.
Wieczorem ma być niespodzianka, jeden z naszych kolegów zrobił rezerwację w z nowopowstałym ośrodku wypoczynkowym w Starych Juchach. Była to uroczysta kolacja, podczas której każdy z nas otrzymał koszulkę z własną podobizną i mapką przebytej trasy.
Następnego dnia część grupy została jeszcze na wypoczynek, część rozpoczęła wcześnie rano trasę do Wrocławia, ponad 620 km. Dzięki usprawnieniom komunikacyjnym, Warszawę, szóstą odwiedzaną stolicę pokonaliśmy obwodnicą autostradową w 9 minut, wspominając zamierzchłe czasy, gdy przeprawa przez Warszawę do Białegostoku trwała czasami trzy godziny.
Pokonaliśmy na kołach 4300 km, pozostały wspomnienia i zdjęcia, które chętnie oglądamy w jesienno- zimowe wieczory.