Weekend w Karkonoszach

Propozycja na weekend w Karkonoszach

Pandemia koronawirusa spowodowała, że możemy odkrywać uroki naszych najbliższych okolic.

Jednym za takich marzeń do zrealizowania może być odwiedzenie naszych wspaniałych gór i przejście się szlakiem ze Szklarskiej Poręby do Karpacza z towarzyszącymi atrakcjami. Myślę, że każdy mieszkaniec naszego województwa kiedyś marzył o przemierzeniu tej trasy, nielicznym udało się to zrealizować.

Taką wycieczkę odbyłem z grupą znajomych pod koniec czerwca 2020. Porannym pociągiem wyjechaliśmy z Wrocławia, po godzinie 9 byliśmy już na dworcu w Szklarskiej Porębie Górnej.

Pogoda nam sprzyjała, deszcz był zapowiadany na godziny wieczorne. Ruszyliśmy z dworca kolejowego do centrum Szklarskiej Poręby, a potem drogą w kierunku Wodospadu Kamieńczyka. 

Wstęp do Parku Narodowego trzeba opłacić. Napisy zachęcają do dokonania płatności „on- line”. Ale procedura jest tak skomplikowana, łącznie z podaniem Imienia i nazwiska i adresu mailowego, wiec decydujemy się za zakup biletu w kasie. Co ciekawe bilety są tylko jednodniowe i potem już trzydniowe, cena 8 zł.

Już po niedługiej chwili, po wypożyczeniu „mocno” zdezynfekowanych kasków za 6 złotych robiliśmy pierwsze pamiątkowe zdjęcia wodospadu. Mimo ostatnich intensywnych opadów deszczu wcale nie było widać nadmiaru wody w górskim potoku. 

Ruszyliśmy dalej, o 11 już mała przerwa na Hali Szrenickiej, uzupełnialiśmy wypocone litry wody piwem bezalkoholowym. Wysiłek dość duży, gdyż trasa cały czas pod górę, a na plecach cały sprzęt na wszelki wypadek łącznie ze śpiworem, kalimatą, zapasem żywności i odzieżą na każde warunki pogodowe. Każdy dźwigał swoje co najmniej 15 kg. W wodę zaopatrywaliśmy się z górskich strumieni, używając specjalnych filtrów, używanych przez armię amerykańską. 

Ruszyliśmy dalej, omijając schronisko na Szrenicy. Stamtąd w kierunku Śnieżnych Kotłów prowadzą 2 drogi. Zaraz na lewo żółtym szlakiem droga prowadząca w dół do schroniska Pod Łabskim Szczytem, a potem pod górę. Druga droga, bardziej polecana przez Łabski Szczyt. 

Widać, że w górach coś się dzieje. Część tych szczególnie trudnych odcinków tras jest zaopatrzona w nowiutkie drewniane pomosty, ciągnące się czasami przez wiele metrów. Znacznie to ułatwia wędrówkę.

Około 13 przechodzimy koło remontowanego schroniska nad czarnym Kotłem. Siadamy na trawie i spożywamy własne zapasy. Przydałby się tutaj jakiś punkt gastronomiczny. Ale własne kanapki muszą wystarczyć. Ze Szklarskiej Poręby zrobiliśmy już 8 km, do Snieżki drogowskazy pokazują jeszcze 16 km. 

Idziemy dalej słynną drogą ułożoną z głazów, mijamy Obniżenie pod Śmielcem, podziwiamy dookoła krajobrazy. Niebieskie niebo z białymi kumulusami stanowi dodatkowe upiększenie krajobrazu. Idziemy drogą ‘Przyjaźni”. Do niedawna była ona jeszcze zamknięta. Teraz spotykamy na trasie najwięcej Czechów, trochę Niemców i najmniej Polaków. Po prawej stronie widać zimowe stoki narciarskie w Spindlerowym Młynie. Dochodzimy do Przełęczy Karkonowskiej. Tam jest nasze schronisko Odrodzenie oraz świetna baza schroniskowo- hotelowa po stronie czeskiej. W Spindlerovej Boudzie można świetnie zjeść, napić się doskonale schłodzonego czeskiego piwa. Po drugiej stronie- nasze schronisko: Odrodzenie. Już na wejściu zniechęcający napis, że zabrania się wchodzenia do schroniska bez maseczki. W środku niechętna obsługa, płatności tylko gotówką, więc nie zagrzewamy tam długo miejsca, weszliśmy z ciekawości, z niesmakiem idziemy dalej. Jest godzina 15, mamy jeszcze trochę drogi przed sobą. Mniej wytrwali chcący trasę do Śnieżki zaliczyć w 2 dni mogą się tutaj zatrzymać na nocleg. Po stronie czeskiej czterogwiazdkowy hotel. Z innych atrkacji – Czesi wypożyczają hulajnogi na szerokich kołach- można zjechać do Szpindlerowego Młyna 10 km asfaltowym zjazdem. 

Godzinę później jesteśmy pod „ Slonecznikiem”- 1420 m npm. Zatrzymujemy się chwilę później pod wiatą. Wyciągamy nasz sprzęt campingowy, na podręcznej gazowej kuchence podgrzewamy wodę, zalewamy nasze suche zupki, smakują wybornie, zwłaszcza że są ciepłe i dodają sił na dalsze kilometry.

W dalszej części drogi mijamy po lewej kocioł Wielkiego Stawu, pochodzenie polodowcowego, położony na 1225m npm. Jest tam ścisły rezerwat przyrody, staw w największym wymiarze ma ponad 600m długości.  Dalej idziemy urwiskiem nad Małym Stawem, obok którego leży położone malowniczo schronisko Samotnia. Dzwonimy, są wolne miejsca, rezerwujemy pokój. Nocleg zapewniony. Idąc dalej u podnóża Śnieżki dochodzimy do domu Śląskiego, właściwie to wbiegamy do niego, uciekając przed ulewą. Jest godzina 17, w schronisku już nie ma większości dań. To co jest, jest podłej jakości. Placki ziemniaczane są prawie czarne, pewnie robione na tygodniowym tłuszczu, będąc nawet bardzo głodnym udaje się nam zjeść zaledwie połowę jednego placka. Przypomina mi się efekt restauracji w Nowym Jorku. Tam też jedzenie nie jest najlepsze, ale w Nowym Jorku jest dużo turystów, w Nowym Jorku bywa się rzadko, więc codzienna nowa fala turystów nie jest w stanie zagrozić funkcjonowaniu tego biznesu. Następnego dnia będą nowi i nowi turyści, a zjeść gdzieś trzeba.

Wracamy do Samotni. Jest pomysł, aby na Śnieżce zobaczyć wschód słońca. Dostajemy duży pokój z kilkunastoma piętrowymi łóżkami. Dzisiaj nocujących jest mniej niż jedna trzecia możliwości schroniska. Najważniejsze – jest ciepły prysznic. Wystrój pokoi, chyba jeszcze taki sam jak odwiedzałem to schronisko w latach studenckich. Ulewny deszcz uniemożliwił nam wyjście na zewnątrz. 

Wstajemy o 3 w nocy, zakładamy czołowe latarki i biegiem i marszobiegiem wchodzimy na Śnieżkę. Szczyt góry jest w chmurach, na górze mocno wieje. Zaskoczeni jesteśmy ilością turystów, który przyszli tu w tym samym celu co my. Ponad setka osób. Nie ma co oglądać, słaba widoczność i zimny wiatr. Schodzimy w dół z powrotem, w połowie góry widać wznoszące się słońce na nieboskłonie. Śnieżka przykryta czapą chmur wydaje się inna, większa, jakby bardziej groźna. 

Wracamy do schroniska. Jest 6 rano, można się jeszcze chwilkę zdrzemnąć. O 10 schronisko trzeba opuścić, ale na ławeczkach przy Małym Stawie opróżniamy nasze plecaki z przyniesionego prowiantu, uzupełniając świetną jajecznicą zamówioną w schronisku.

Na wieczór zapowiadane są opady, natomiast od samego rana piękne słońce, niebieskie niebo i białe chmurki. Robi się naprawdę gorąco. Ruszamy z powrotem. Dochodzimy do „Polany” 1067 m npm. Stoi tu wóz patrolowy, sprawdzają bilety, wejściówki do Parku. Idziemy dalej nowiusieńkim, drewnianym podestem, żółtym szlakiem mijając kompleks skał „Pielgrzymy” skręcamy w kierunku Przełęczy Karkonoskiej. Niezwykle malownicza trasa, w promieniach słońca, po prawej stronie widać Kotlinę jeleniogórską i przyległe miejscowości. Wytężając wzrok widać nawet Zamek Chojnik. Na Przełęczy Karkonowskiej, omijamy schronisko Odrodzenie, po czeskiej stronie spożywamy smaczny obiad, uzupełniwszy kalorie schodzimy asfaltową drogą do Przesieki a potem do Podgórzyna. Zaczyna się chmurzyć. Szukamy transportu do Jeleniej Góry. Akurat w tym czasie, kiedy dotarliśmy do dawnej pętli tramwajowej nie było w tych godzinach autobusu. Musimy czekać 2 godziny, siedzimy pod wiatą, gdyż w tym czasie rozpadało się na dobre. Przypominam sobie jak to wiele lat temu z Rodzicami jeździliśmy do Podgórzyna tramwajem. Tętniło tu życie, w niezwykle licznych restauracjach zawsze zasiadaliśmy na obiad. Teraz to miejsce jest jakby wymarłe.  Czasy dawnej świetności przypomina stojący tu od skałą czerwony tramwaj. W końcu nadjeżdża autobus linii 4. Rozsiadamy się wygodnie, ale nie na krótko. Przystanek przed Cieplicami autobus kończy bieg, trzeba wysiąść, poczekać, przesiąść się na linię 6 i skasować nowy bilet. W końcu dojeżdżamy do Dworca PKP w Jeleniej Górze, skąd pociągiem wracamy do Wrocławia.

Zmęczeni, ale też bardzo zadowoleni, pokonaliśmy trasę, która dla wielu może wydawać się nie do pokonania. 

OPISY ZDJĘĆ:

Wodospad Kamieńczyka

Widok na Samotnię, Mały Staw, Strzechę Akademicką, Śnieżkę w oddali.

Wschód słońca, widok od strony wejścia na Śnieżkę.

Śnieżka przykryta warstwą chmur.

Widok od strony „Polany” na Śnieżkę.

Widok na Kotlinę Jeleniogórską. 

Tramwaj na dawnej pętli w Podgórzynie.

Wodospad-Kamieńczyka
Widok-na-Samotnię-Mały-Staw-Strzechę-Akademicką-Śnieżkę-w-odali
Wschód-słońca-od-strony-wejścia-na-Śnieżkę
Śnieżka-przykryta-warstwą-chmur
Widok-od-strony-22POLANY22-na-Śnieżkę
Widok-na-Kotlinę-Jeleniogórską
Tramwaj-na-dawnej-pętli-w-Podgórzynie

© 2020 PAWEŁ DOMOSŁAWSKI

projekt: studio c2Na górę ↑Wykorzystujemy pliki cookies. Zaakceptuj